Komentarze: 2
Miłość... wyrwana z objęć czasu ... z opaską na oczach
Miłość...mijająca się w czasoprzestrzeni ... plątajaca drogi...
Miłość ... ironia losu... dostarczony za późno list ...
Miłość ... w bujanym fotelu z drutami w ręku... zgaszona wiekiem
Miłość...nie znająca granic .... unoszona z wiatrem ....
Miłośc.... ta MIłość zabija...
zawsze....
(Aqila 10.2002)
Wykłady...8.00
"czemu nie piszesz, tylko się smiejesz cały czas?" -
"mam dziś wyjątkowo chłonny umysł i totalny brak koncentracji ,by pisać..."
- "...?"... wiecej nie pytała...Pogrążyłam sie w myślach, w myślach o nim, jakimś chłodnym ułamkiem umysłu analizując to, co się ze mną dzieje ... jak się temu przyjrzeć , z której strony ... reakcji chemicznych? opętania?...czyste szaleństwo 95% ... 5% obaw..." Małe, szalone dziecko..." ... Za oknem sali Wiosna z czerwono-żółtymi drzewami z więdnącymi kwiatami ..., dywanem złotych liści na ścieżkach ... wietrzne ,wiosenne poranki .... To Planeta, moja Planeta, gdzie mieszają się pory roku, znaki na niebie ...Mój Świat w tak cudownie "chaotycznym porządku" ...
Nie, nie Tobie mam dziękować, masz rację , to było we mnie , to Moja Potęga Miłości , o której nie miałam pojęcia ...wybuchła z siłą , która mnie unosi na skrzydłach, nie, już nie przeraża... nie mam czego się bać ... Szczęście, chocby miało trwać tylko parę dni ... to bez znaczenia, żyję chwilą, Twoim głosem kradzionym w telefonie ... pisanymi wyznaniami ... wieczną gorączką ...żyję gonitwą po sieci , by choć na chwilkę znów "być razem...".... słucham zakurzonych piosenek ... tworzę obrazy w wyobraźni, gdzie Ty i ja ... i nikt więcej ....
Wyrywam stąd ... i tak nie mam pojecia o czym on mówi... uśmiecha sie (do mnie?) ja przeciez do niego nie... klepie cos o strategii, co to do cholery jest? mógłby recytowac wiersze ... ma taką twarz w sam raz do wierszy ... pierwsze zajecia a ja nie mogę wysiedzieć ... straciłam cały zapał do studiów ...tylko przerwa i lecę... uciekam stąd... duszno tu ....
Przeprosił mnie za tę awanturę przedwczoraj..... ma nieco spóźniony zapłon, ale za to potrzeby co 2 dni, więc nie miał za bardzo wyjścia ... Domy przybytku kosztują , a po za tym można przecież coś złapać:( feeee..... No i trzeba by się bardziej starać , by jakoś wypaść, nie?.... A tu .. pod reką....w zażyczonym wykonaniu i za darmo ....miło, czysto , schludnie, no i zdrowo:)
"Myjesz naczynia?...to przerwij, kochanie.... chodź na chwilkę..."
... i skarpetek ściagać nie trzeba.... i można zasnąć, chrapiąc głośno zaraz po, -środek dnia? i co z tego....?
"A Ty coś chciałaś... ? hmmm, naprawdę? Trzeba było powiedzieć..."
... nie, no nie ... co ja bym mogła chcieć o tej porze...?a nawet gdyby, to powinnam sie upomnieć ... ale wcześniej, przecież nie teraz! bo teraz to już... nevermind.
"Nie, dziekuję nie zawracaj sobie głowy ... jestem samowystarczalna ..."
niewysłowiony żar pełznie od stóp ...
wspina się powoli z perwersyjnym uśmiechem wzdłuż linii ud.
brzuch , jego epicentrum , zatrzymuje się na chwilę
drażniąć ze mną
obserwując reakcje...
szyderczym wzrokiem posuwa się wyżej,
do moich piersi unoszonych niespokojnym oddechem...
niewysłowiona udręka...pełznie we mnie...
coraz wyżej, aż do wilgotnych ust ...
spragnionych bólu Twoich pocałunków....
do skroni, granicy włosów,
gdzie zatopione w podświadomości...
wyuzdane myśli.... budzą się do życia...
(Aqila 2002)