Komentarze: 2
jestem...czeka tu na mnie moje male 5 minut, na zwierzenia. I tylko chyba to na mnie czeka, gdziekolwiek.
Z wyobraźnią "narżniętą" do bólu , z myslami nieuczesanymi, o których lepiej nie pisać, egzystuję ...To tak boli...to pragnienie i to odrzucenie...Z dwóch różnych stron i z dwóch różnych światów. Tego wirtualnego i realu. OKi, mala...konkrety, bo potem nie bedziesz wiedziala o co chodzi:)) ha,ha..
Więc...(zdania od więc sie nie zaczyna - o!!! wraca mi humorek)..., napisalam mu mail, o swoim pożądaniu, jego niewiarygodnej sile i oblędzie do którego mnie doprowadza, tęsknocie do pieszczot ,opisalam obezwladniajacą scenke milosną, sama bylam nieźle podniecona pisząc to:))
A zrobilam to dlatego , że prawie "mokre" z pożadania byly jego slowa na GG , gdy opisywal mi to co czuje, widząc moje zdjęcia ... wiem, że podniecam go do bólu...ale jest cholernie niesmialy, ma dwadziescia parę lat, jest przystojny, ale wstydliwy ,no i ma ewidentne klopoty z pisaniem i przekazem swoich myśli...
po tym calym mailowym wynurzeniu z mojej strony...uslyszalam, "dzięki za maila, swietny byl.." K...wa, czy ja oczekuję zbyt wiele? chyba tak...
tego samego dnia parę godzin póżniej :drugi przyklad ,to moj mąż...
siedze u kosmetyczki z maseczką , pisze sms-a, że będę niebawem, żeby chlodzil winko i czekal na mnie ,bo bardzo go pragnę...po chwili dzwonek:"no, cześć, przyszedlem wlasnie, a tu rozpiździel w kazdym kącie, bylaś w domu 2 godziny, myslalem, że sprzatniesz, pospiesz sie , bo jutro jedziemy..."
Nie muszę chyba dodawać, że siedze teraz sama i pije wino, to schlodzone...pragnę z kimś pogadać, INTERIA??? żeby nie ryczeć...