Archiwum wrzesień 2002, strona 6


wrz 11 2002 STRACH
Komentarze: 0

No tak wszyscy piszą dziasiaj o tragedii sprzed roku ... straszne, zagadzam się , ale jest na świecie tyle śmierci na codzień ,dlaczego tej się tak nie celebruje, nie uświęca?  bo jest pojedyńcza, bo jest wynikiem wojny, czy choroby, i nie jest zbiorowa, aż tak zbiorowa??? Nonsens... Śmierć jest tuż obok nas, w rozbitym samochodzie, w szpitalu, za ścianą .... Towarzyszy jej STRACH, tamtym ludziom zanim zginęli też towarzyszył i towarzyszy wszystkim w obliczu nagłej śmierci...Czytałam dużo reportaży  wojnach, o tej w Albanii , Czeczeni , Jugosławi...  Jugoslowiańską nawet widziałam przez te 10 lat około kilkunastu razy, bo tyle zdarzyło mi się tam bywać. I tam był ten STRACH wszechobecny, wyzierał ludziom z oczu, towarzyszył dzień i noc... czasami ukrywał się gdzieś na dnie , ale żył, ciągle żył.... ja też przeżyłam ten strach o własne życie... Jechałam samochodem a gór ,by dostać się nad Adriatyk, droga wypadała akurat przy granicy bośniackiej i by wrócić do zacisznego domku przy morzu, musiałam przejechać przez tereny przesuwającego się frontu skupionego w dolinie. Jedyna droga obwarowana była co 5km posterunkami , gdzie zatrzymywana przez żołnierzy czekałam na informacje ,czy dasze 5km jest przejezdne....W jednej wiosce zatrzymałam sie na piwo w przydrożnej knajpce, z przodu wyglądała normalnie , parę parasoli i stoliki, wnęka w murze, bar, potem zauważyłam , że dom nie ma tyłu, została tylko jedna frontowa ściana, obsługująca kelnerka powiedziała, że własnie wczoraj go trafili....została tylko knajpka ....Ona też miała takie oczy.... Front , tam były to raczej skupione grupy partyzanckie, słychać było z gór strzały i wybuchy, lecz dym z palonych we wsiach domków unosił się po rozległej dolinie w bezpiecznej odległości, miałam nadzieję ,że kule też :) I tam własnie przejeżdżając pomiedzy jednym a drugim posterunkiem czułam ten STRACH , myśląc w takich sytuacjach trochę irracjonalnie, ściskałam na kolanach potężny arbuz kupiony na straganie, wgniatając go sobie prawie w żołądek, jakbym miała nadzieję , że mnie obroni, gdyby ktoś strzelał w auto.. głupie myślenie.... STRACH minął ... nic się nie stało, zjechałam z gór do pięknej nadmorskiej miejscowości. Hotel, w którym zamiast turystów mieszkali uchodźcy wypelniony był po brzegi , na kamienistej plaży opalający się w spokoju ludzie, bawiące się beztrosko dzieci.... a tam 100km w górę, unoszący się w powietrzu STRACH ludzi , którym palono domy, zabijano bliskich....  dobijający kontrast, jakby dwa odległe światy.... Poszłam się wykapać, by zmyć z siebie przeżycia podróży....dolatywał mnie śmiech wygłupiającej się w wodzie młodzieży ....ja wkrótce też się śmiałam siedząc beztrosko na tarasie i przy plonach z winnic, podziwiałam  zachodzące w morzu słońce .... dwie korzystające z gościnności gospodarza dziewczyny, których ucieczka  z Sarajewa trwała miesiąc, na około przez Austrię, siedziały teraz i popijając ze mną wino, żartowały, snuły plany studiów w Anglii, wspominały szkołę, której już nie ma , kumpla , który je wydał, próby gwałtu....czasami męża jednej z nich, od którego nie miała żadnych wiadomości od 2 miesięcy .... wtedy oczy dziewczyny ciemniały i w zakamarkach źrenic zauważałam ledwo skrywający się, tak znajomy ..... STRACH.

                                                       Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie........

 

aqila : :
wrz 10 2002 so now what?
Komentarze: 2

"I wonna kiss you in Paris 

I wonna hold your hand in Rome

I wonna run naked in a rainstorm

Make love in a train cross country

You put it in me,  so now what...?"

aqila : :
wrz 10 2002 To ,co mam...
Komentarze: 3

tak niewiele mam...


Niewiele mam ... parę zdjęć, ulubionych płyt, zabliźnionych wspomnień, kilka niechwalebnych incydentów, o których powoli zapominam, myśli tylko moje i moje marzenia, parę "swoich miejsc" na ziemi, wierszy w głowie, bzdurnych pragnień ... jakąś bliżej nieokreśloną tęsknotę - cykającą bombę .... drzemiący w zakamarkach duszy potencjał ...Mam mały skrawek świata, który kocham, parę blizn, pamiątek z wakacji, szczerość, lojalność, przywiązanie ...  mam męczące czasami zaangażowanie, nadmiar emocji, tendencję "życia do środka" , mam wulkan uśpionej Miłości i nikogo chętnego do zalania jej lawą ....mam serce "wspinające się mężnie na stromy czas...", spontaniczność dziecka, cykliczną wrażliwość...wewnętrzne piękno...i niepokój.

Mam parę ukochanych ksiażek, namalowanych grafik, ulubionych potraw, jeden sztuczny ząb, kilka dziurek w uszach i zbędnych kilogramów... mam spokojną twarz, zawsze ciepłe dłonie, czułość dotyku, intensywnośc przeżyć ...mam poczucie uwięzienia, ustawiczne pragnienie ucieczki... iloraz inteligencji 120, analityczny umysł, lęk przed zmianami ...       Mam potrzebę poczucia bezpieczeństwa, wypływający na powierzchnię smutek, artystyczną duszę... poczucie ulotności chwili, czasem pragnienie izolacji, choć na jakiś czas..... mam wspaniałe dziecko, coś potocznie zwane mężem, parę straconych lat, zaprzepaszczonych okazji, ekscytujących przeżyć....mam koszmarne długi, niewiele koncepcji, energię odzyskiwaną zawsze "na krawędzi", nieakceptowalne pomysły, podcinane skrzydła, oznaki buntu przeciw przyjętym normom .....mam  kontrowersyjne wyniki testów psychologicznych, szansę na życie, przyjaciół za oceanem, małe oderwanie od rzeczywistości w necie....MAM .....NADZIEJĘ TWARDĄ  JAK DIAMENT.....

tak niewiele mam ... tak niewiele mogę dać .... tylko nikt nie chce brać....i tak niewiele chcę... tylko nikt nie chce dać....

aqila : :
wrz 09 2002 Wola Życia Pór Roku
Komentarze: 3

Nareszcie spadł deszcz !!! jest chłodno i przyjemnie!:) Kocham letnie burze, powietrze  ma tak cudowny zapach , to chyba ozon po wyładowaniach atmosferycznych, zresztą co by to nie było, jest nieziemskie! Drzewa odżyły, choć mają już lekko żółte liście, trochę powiało jesienią .. lubię jesień , szczególnie w górach, które mienią się wtedy paletą kolorów na błękitnym jeszcze gdzieniegdzie niebie.... lubię ogrody, które pieszczą jeszcze ostatnie promienie słońca, pachnące palonymi liśćmi, usłane dywanem jarzebin, resztkami kępek letnich kwiatów.... Czy jesienią wszystko umiera, nie, to  nie agonia... to tylko adaptacja do nowych warunków, okres przejściowy, forma odpoczynku .... wytchnienia, aż do wiosny, powtórnych narodzin .... Tak, te dwie pory roku są najpiękniejsze , bo tyle się w nich dzieje, mają w sobie tyle chęci do życia, jedna broni sie przed nieuchronną zmianą ,druga wszystkie siły kumuluje , by żyć i rozwijać się .... Wola Życia Pór Roku, jakże odmiennych , ale łączy je własnie ONA....  

aqila : :
wrz 09 2002 takie nic...
Komentarze: 3

Matka stwierdziła, że powinnam sprzedać te swoje obrazy ... hm, dobre, bo nawet ich nie widziała:) Czy to ma być sposób na doraźne zdobycie kasy? Nonsens, ja nie zamierzam się ich pozbywać, są jak dzieci ... każdy ma w sobie cząstkę mnie, niektóre malowane palcami mają ją nawet "namacalną" :)- moje linie papilarne....

A On mówi na każdy .... "no, fajny..." ....

...ja mogę opisywać i patrzeć godzinami na grę kolorów .... linie pędzla ... subtelność kształtów ...

Chciałabym kiedyś mieć o czym z nim rozmawiać, gdy będziemy starzy, siedzieli na tarasie przy szklance herbatki na trawienie, chciałabym spoza  gazety dostrzec wzrok pełen zrozumienia i czułości .... , chciałabym ...   ale już  teraz nie mamy wspólnych tematów ....

 

aqila : :