Miałam mówić o emocjach..... tylko co ja mam jej powiedzieć. Może o obiektach....- powtarzam sobie cały czas :"przestań tworzyć obiekty, przestań....tworzyć obiekty .... uczuć...." Ale ja nie potrafię, widzę je wokół, napewno mniej intensywnie niż kiedyś , ale jednak. Samokontrola, jak ja nie lubię tego.... Mam się kontrolować? Opisywać ? Kładę sie na kozetce u psychoanalityka. "Dobrze, więc jest mi smutno, raczej trochę samotnie, mam poczucie opuszczenia, dlaczego? No nie pytać, tak dobrze nie jest , tego nie wiem.... I jeszcze coś .... brak, odczuwam brak ....utratę... jakby mi coś amputowano... stoję w miejscu, wszystko stoi ze mną i nie płynie czas..." Spojrzała badawczo na mnie.:"zmierzę ci ciśnienie... no w normie, otwórz usta....o tak, wysuń język, w porządku". Coś jeszcze? ...".... Spokój, jest we mnie ,ale go nie lubię, jest taki zbyt spokojny, przytłumia mnie i moje myśli .... za dużo go we mnie i tak mi z nim źle!". "....oddychaj głęboko, zakaszlaj ... teraz wstrzymaj oddech, dziękuję, możesz się ubrać". ".... no i ten spokój siadł mi na ramionach, wiem , że powinno go nie być, powinnam się przejmować, choćby tym , za co jutro kupię żarcie, ale nic... nic mnie nie martwi i nie rozumiem zmartwień innych ludzi.... lecz jestem pełna wyrozumiałości dla świata ...czy jestem szczęśliwa, no nie wiem, chyba nie do końca, .....no, co jest?" . Sięgnęła po receptę." ten lek 2x1 , rano i wieczorem, po posiłku. Syrop 1 łyżeczka na noc....duszności powinny przejść" - "co ?duszności ? Tak, duszę się , czuję ucisk na szyji... i nic wiecej mi nie jest. Muszę stąd wyjść...Dziekuję".