pewien incydent
Komentarze: 2
Deszcz obudził wspomnienia, myślałam , że umarły już gdzieś we mnie, a tu niemiła niespodzianka, żyja...!
J. pewien incydent w moim życiu, spłynął mi na głowę dzisiaj wraz z tym wszechobecnym deszczem: Pamiętam jego mokre włosy, niedbale zarzucony płaszcz, coś tam zawiązane przy szyji, wytarte dzinsy, gruby wełniany swetr, który mu kupiłam, i ten wzrok zwalający z nóg. To było coś niesamowitego , tylko na mnie spojrzał.... a już byłam mokra.... Wyraźnie widziałam jego oczy, przypomniały mi się usta z lekko wydętą dolną wargą.... tak cudownie miękkie, gdy całował obejmował całe moje usta i wciskał się języczkiem pozostawiając mnie bez tchu .... ach:) Przypomniałam sobie wieczory , gdy wtulona w jego ramiona słuchałam godzinami muzyki, leżeliśmy z zamkniętymi oczyma wtuleni w siebie i nic nie miało znaczenia, nie liczył się upływający czas, bo mieliśmy go tylko dla siebie .... Przypomniałam sobie noce ... i poranki, gdy budził mnie pocałunkiem.... wspólne wypady ze znajomymi na piwo do naszej ukochanej knajpki, nocne imprezy....wspomnienia wywołały radość;). Cieszę się ,że je mam ... nie bolą już , tylko sprawiają , że się zamyślam patrząc za okno z tajemniczym uśmiechem na twarzy.. ;))
Wpadło mi to w ręce ... wspomnienie lata..? Chyba tak. Zrobiło się tak zimno... brrr... Będę tęsknić za latem, nawet za upałami, które już mi wychodziły bokiem:) W nocy, nawykła do spania nago, wstawałam czym prędzej i po omacku szukałam jakiejś ciepłej bluzy ...i zanim się rozgrzałam , było już szaro :) Chyba będę się musiała przeprosić z butelką rumu, która odstawiona latem jako nader nieodpowiedni na tę porę roku trunek , stoi zakurzona w szafce ... Przyszła na nią pora:)