zapiski z wakacji - 3 - PODRÓŻ
Podróż przez Polskę samochodem to czysta walka o przetrwanie, nie mówię już o drogach, które są skandaliczne, ale o kierowcach gnajacych jak wariaci przed siebie "autostradą prosto do nieba".... idioci na ścigaczach z pozaginanymi tablicami, którzy razem z zagięta tablicą ,zwinęli w kłębek przepisy ruchu drogowego i mają wszystko w dupie . Jaki kraj tacy ludzie...
Mniejsze i większe miasteczka , bardziej i mniej zadbane, niby tak jak wszedzie, ale tu wyzierają boleśnie ślady minionej epoki... charakterystyczne pawilony handlowe z restauracją na pierwszym piętrze są stałym elementem miasteczek, Pożółkłe firanki i dogorywające kwiatki na parapetach o których nikt już nie pamieta, rozbite neony "Pepsi", odrapane mury ,oblepione grafiitii. Jakiś pijaczek sączący piwko przed sklepem, który pewnie niedługo plajtnie, bo obok widnieje reklama "Auchan" jutro otwarcie!!" Jego właściciel będzie stał w kolejce po pracę w nowym markecie na stanowisko faceta do wszystkiego za 1/50 tego co miał....Tylko na staraganach jest ruch jak wszedzie ,każdy chce wyrwać cos taniego ,bo przecież zasiłek na niewiele starczy, a to rejony o 20 paro % bezrobociu bez szans na poprawę ... Po drodze rolnicy sprzedajacy ziemniaki po 0,40 zł za kilo,czy komuś oplaca sie jeszcze siegać po ten kartofel leżący na ziemii????
Ale my jako naród mamy tak cholernie wysokie mniemanie o sobie, My POlacy z dużej litery, za pieniądze oddamy wszystko, jesteśmy jak sprzedajna dziwka , niewiele za wysoka cenę ... i nie mylić tego z dumą, myśmy wyssali to z mlekiem matki, powbijali nam przez lata na lekcjach historii o naszej niepowtarzalności i męstwie, o ułanach na koniach gnajacych na czolgi, o bohaterstwie pod Monte Casino, o Solidarności i podobnych nieistotnych bzdurach. Patrzę na siebie , jeszcze kilka lat temu byłam taką patriotką, w 1990 r latalam z kumplem jak oczadziała z plakatami i kleiłam gdzie popadło, walka o nowa Polskę, wybory ,pierwsze wolne, lepsze jutro -same slogany!!! ,żygać sie chce. dziasiaj jestem jak zdrajca , jadąc myślałam ,że w sumie byłoby lepiej gdybysmy nie odzyskali wolności spod zaboru pruskiego, czy austryjackiego, patrzyłam na niemieckie ,przedwojenne słupy wysokiego napiecia ,mocne betonowe,o zdecydowanej i trwałej konstrukcji i na te powojenne, z ociosanych z gałęzi drzew ... trzeba cos więcej? Kiedyś nienawidzilam niemców jako narodu, wpojono mi tę nienawiśc wraz z obozami koncentracyjnymi, tragedią rodzinną , zaborczością niemieckich ślązaków ....... ale to teraz inni ludzie, nie mogą odpowiadać za błędy pokoleń. Dzisiaj opusciłabym kraj mając taka możliwość, wtedy stałabym wiernie jak kapitan na tonącym okrecie, miałam jakies wartości, teraz pozostalo tylko rozczarowanie .......
Zbliżałam się do domu, jeszcze 200 km, ruch dalej wściekły ,w miastach powoli czuć bylo upragniony koniec upalnego dnia, ludzie snuli się ospale.
Na bezchmurnym niebie piękny , ogromny księżyc , wyraźny z widocznym kraterami i nierownościami powierzchni. Z jego perspektywy moja droga jest nicią oblepioną bezładnie mrówkami pedzących aut, Ziemia tylko planetą, może jedna z wielu , gdzie tętni życie, kto wie? świat pedzi do nikąd i zatracił sie w tym pedzie..... Poczułam sie cząstką kosmosu, myslalam o meteorycie , który kiedyś walnie w Ziemię, może tego nam trzeba ?