Archiwum 20 sierpnia 2002


sie 20 2002 zapiski z wakacji nr 2 ...sexownie:))
Komentarze: 1

zapiski z wakacji nr 2 ...sexownie:))

a co było wczesniej...wczesniej bylo O.K., za bardzo nie moglismy dojechać na czas , bo po drodze było tyle pięknych miejsc w lesie na "małe , przyjemne odpoczynki".... tak więc początek wyjazdu upłynął mi pod znakiem udanego, spontanicznego seksu:) .... potem była plaża, prysznic.... i wiele innych miejsc także wykończylam mojego faceta na dzień dobry:)) i dał spokój na resztę wyjazdu, no cóż...różnica temperamentu i rozbieżność w sposobach spędzania czasu........ A  zewsząd bombardujące bodźce wzrokowe ; na plaży obcisłe kapielówki uwypuklające kształty, umięśnione pośladki, niedbale rozrzucone nogi... lśniące w słońcu plecy, ramiona.... i jak tu wytrzymać? :)))

                                                                       * * * * * * * *

.....leżałam na brzuchu , spod na wpół przymknietych powiek slizgałam się wzrokiem po oblanych słońcem ciałkach, czasami napotykalam wzrok spod równie przymknietych powiek i tylko porozumiewawczy uśmiech rozjaśniał nam twarze, znak ,że szukamy  tylko bodźców wzrokowych .... nic wiecej. Raz,  leżąc oparta podbródkiem na ręce napotkalam wzrok leżącego opodal chłopaka, najpierw patrzał na mnie zdaje się już od dłuższej chwili a potem powiodł wzrokiem tam gdzie ja podziwialam zdolnosci twórcze natury:)) .... na piasku leżala dziewczyna o wyjątkowych kształtach ,doskonała w każdym calu, jak wycięta od cyrkla, zgrabnie i perfekcyjnie. Może to nie był najmodniejszy teraz typ "wieszaka" ale było w niej coś z boskiej doskonałości. W nim budziła pewnie doznania erotyczne , we mnie piekno i doskonałość kształtu, ale ten porozumiewawczy wzrok i wspólne jej obserwowanie miało w sobie odrobinę perwersji. W pewnym momencie poczułam z nim taką więź , jaka czują pewnie myśliwi patrząc razem na ewentualną zdobycz..... to porozumienie i ten mój uśmiech poruszyły dawno zapomniane zakamarki wspomnień.... poruszyły , potrząsnęły nimi lekko i pozwoliły dalej spać ...

aqila : :
sie 20 2002 zapiski z wakacji nr 1
Komentarze: 7

Ta kawa z cieplym kozim mlekiem chyba mnie dobije :))  i do o tego dieta powakacyjna skręca mi wnętrzności...ochydztwo w torebkach i jak tu przeżyć cały dzień? No ale jak się wchrzaniało pizzę, kebaby,lody, gofry,rybki wszelkiego gatunku ,to teraz trzeba cierpiec:)) Ale ... nevermind jest O.K.

zapiski z wakacji...nr 1

bywalo różnie, przeważnie impreza za imprezą ,piwa mam tyle w sobie , że starczy mi na rok:)

Przyjechał znajomy rodziców zza wielkiej wody, fajny gość na totalnym luzie,ok. 40 latek,  styl życia jaki prowadził przez ostanie 20 lat pozostawił na nim swoje piętno. , bez zahamowań,  lubię takich , bo nie muszę kontrolować swoich wypowiedzi, więc gadaliśmy i bawiliśmy się świetnie,.Facecik z odległego kontynentu odbierał na tych samych falach co ja. Oboje docenialismy walory stringów:)) ha,ha, w ogóle żartowalismy i rozmawialismy jak starzy znajomi o potrzebach płci , o Froidzie, o  życiu .... dopóki nie wtrąciła się mama lekko zszokowana miomi tekstami, ...no tak, imprezki ze starymi to poroniony pomysł , ale tak się złożyło.... chciała nieudolnie narzucić cenzurke na moje wypowiedzi , narazie rzucała mi tylko studzące spojrzenia........ w końcu oskarżona o wszystko, co najgorsze pozwolilam sobie spierdolić imprezkę, spasowałam , siedziałam cicho zapatrzona w plastikowy kubek z drinkiem. Chciałam do domu. To nie moj świat , nie moi ludzie, tu nie mogę być sobą , tylko czasami o tym zapominam i stąd tyle rozczarowań i bólu....

Moja ciotka, rozrywkowa kobietka, straciła męża juz... dawno temu....patrzyłam na nią , robiła słodkie oczy do faceta zza wielkiej wody, każdym gestem i spojrzeniem dawała znać,  że gdyby tylko chciał... to tak niewiele trzeba....patrzałam i myślałam , że może za kilkanaście lat będę taka jak ona..... takie  mysli przychodzą pod koniec zdeptanej w zarodku imprezy.

On poszedł odprowadzić gościa do domu i nie wracał 3h, choć to obok....Nagle pomyslalam , że może poszli się kąpać, a jest noc, niezłe fale na morzu i przez umysł przyćmiony nieco ,przeszyła mi mysl..."a może on się utopił..."? Mógłby się utopić, ile spraw było by wtedy prostrzych.... i w tym momencie poczułam dziwną ulgę, zdałam sobie sprawę , że nie byłoby mi przykro....odetchnęłam głębiej....

On wrócił...słodko chrapie, pogłaskał małą po glowie , a ja czuję się winna.....

Dwa dni siedziałam w pokoju, na morzu sztorm... meczyłam statystykę przeplataną  opowiadaniami Hemingway`a i rachunkowością. Statystyka sprowadzała na ziemię matematycznym ujeciem zjawisk, Hemingway w ramach "odhamiania" miał pełnić rolę watpliwej rozrywki i kontaktu ze sztuką, a w gruncie rzeczy jego opowiadania były dołujące jak nic, szkoda ,że w pobliskiej bibliotece nie trafilam na Chmielewską, jej książki są  jak chłodny prysznic w upalny dzień... ale tu przypadł mi Hemingway, Zasady Pisowni Polskiej , Encyklopedia Wydarzeń 1989/90, Najczęstsze defekty silników spalinowych i Kodeks Cywilny:))) .... W końcu Hemingway popełnił samobójstwo i tak doszłam do końca jego opowiadań:)).....Chcę do domu.....

 

aqila : :