miłość...?
Komentarze: 3
....dlaczego ludzie tak tęsknią za miłością , pytałam ostatnio, co to znaczy, że kogoś kochasz, jakie to uczucie...? problem w tym , że dla każdego to coś innego i dla mnie też .Nie mam definicji miłości, ale pamiętam uczucie do J., wcześniej do męża...Moja miłość bolała, rzadko przynosiła radość, częste kłótnie, zazdrość, nietolerancja...błagałam Boga na kolanach ,by mi go nie zabierał, byśmy zawsze byli razem i Bóg spełnił moją prośbę, teraz wiem ,że prosi się tylko o naprawdę ważne rzeczy, bo istnieje ryzyko spełnienia :)
Z J. bylo inaczej, szczęście i niepewność jutra zabijały mnie od środka, aż w końcu zabiły..., ale pamiętam uczucie miłości, było jak narkotyk w żyłach, żyłam na ciągłym haju, podniecona, z błyszczącymi oczami i mocno bijącym sercem, nieustannie...i spragniona jego obecności, dotyku, głosu , spojrzenia, tak, to chyba miłość... albo dopamina:)
tęsknię za tym uczuciem... tęsknota przychodzi i zaciska mi palce na szyji , duszę się...czuję pod palcami ciepło kochanego człowieka, jego delikatny dotyk na twarzy, obejmujące mnie ramiona, chcę się mocno wtulić, posłuchać bicia serca, i tak spokojnie zasnąć...odzyskać wreszcie spokój...boże pomóż mi...
pojechalam dzisiaj do mojego ogrodu, by przemyslec pare sparawjest tam cicho, bezpiecznie,dziko, owionął mnie intensywny zapach kwiatów, wszelakich,rosnących w każdym kącie, nie tkniętych reką ogrodnika, trawa do kolan,cudowny cień drzew, niepoukładana natura... usiadlam na trawie, zdjęłam byty i bosymi stopami rozkoszowałam się jej miękkością. Słońce rozpływało mi się po czole,rozprowadzając po żyłach kolejny łyk piwa... jak dobrze, nareszcie... koszmarne popołudnie, wróciły wspomnienia o A. i ta, tak dobrze znana bezsilność drążąca myśli...