Komentarze: 3
Pozostając bez znaczenia dla nikogo... kryjąc w cieniu ślady łez....na krawędzi Jutra tylko BÓL skulony siedzi i czyha na peknięcie w skorupie serca ...by wniknąć....Skorupie...? Nie... to już bezkształtna mazia konsystencji błota, tak miękko zagłębić w niej palce ... i ranić... ranić... ranić... Zagnieść palcami jak ciasto, rozerwać na strzępy i jako zbędną...wyrzucić....
Pozostając bez znaczenia dla nikogo.... myśli już nawet nie walczą ze sobą.... próbując odnaleźć siłę, znajdują Prawdę siłą nie będącą....jeszcze odruchowo drgnie ciało pod razem kolejnego ciosu, jak porażone dawką prądu o małym natężeniu.... już raczej z przyzwyczajenia. Ileż można na siebie wziąć ... ileż można znieść....?...Jakie są granice pomieszczenia bólu w sobie????!!!!
Pozostając bez znaczenia dla nikogo.... ściskając ciało cierniowym gorsetem....obserwując cienkie strużki płynącej po nim krwi....Nieme oczy bez wyrazu lgną do Jutra, na którego krawędzi czyha ból i ... Ta Skończona Idiotka Nadzieją Zwana.... chcąc popełnić samobójstwo....