bezsenna noc...
Komentarze: 2
...Wczoraj dopadła mnie jedna z tych bezsennych nocy, które raz na czas się zdarzają.....Myśli wtedy nabierają rozpędu jak w wirówce i nic ich nie może powstrzymać, kreują dziwne obrazy, rodzą marzenia... wszystko jest takie proste, bardziej realne staje się prawdopodobieństwo ich spełnienia...W nocy bardziej wyostrzone są zmysły, jak u dzikich zwierząt, rodzą się fantazje, czuć tę niepowtarzalność chwili i jej zmysłowość, przychodzi pragnienie czytania poezji, słuchania innej niż zwykle muzyki, przytulenia się do kogoś.....miłości......czasami lubię bezsenne noce...:) ale z kimś....
pojechalam dzisiaj do mojego ogrodu, by przemyslec pare sparawjest tam cicho, bezpiecznie,dziko, owionął mnie intensywny zapach kwiatów, wszelakich,rosnących w każdym kącie, nie tkniętych reką ogrodnika, trawa do kolan,cudowny cień drzew, niepoukładana natura... usiadlam na trawie, zdjęłam byty i bosymi stopami rozkoszowałam się jej miękkością. Słońce rozpływało mi się po czole,rozprowadzając po żyłach kolejny łyk piwa... jak dobrze, nareszcie... koszmarne popołudnie, wróciły wspomnienia o A. i ta, tak dobrze znana bezsilność drążąca myśli...