Najnowsze wpisy, strona 30


wrz 20 2002 karteczka na początek dnia
Komentarze: 7

on poszedł do pracy....łazienka jak po wojnie wietnamskiej...kuchnia jak wyżej...na stole kartka ze spisem rzeczy ,które mam załatwić: zapłać, przelej... nakarm psa, wyprowadź....zadzwoń....wyslij....kup.. etc. Zapomniał :ugotuj, posprzataj, idź do dentysty... pobaw sie z dzieckiem i miej czas jeszcze na to by się umyć i jakoś wyglądać:) I nic więcej... żadnego na koniec "miłego dnia", czy "całuję..." bo po co ...On i tak nie całuje... Ja też zostawiałam takie kartki swojej pracownicy, fakt, że były dłuższe:) i bardziej wymagajace, ale byłam szefem więc to mój obowiązek i prawo, ale na końcu ZAWSZE było "mam nadzieje ,że będziesz miała miły dzień i jak zwykle dasz sobie radę".... lub "tylko uprzejmych klientów...":) czy inne tym podobne teksty. By było miło i by... zresztą nieważne. Cel uświęca środki:)

Tak więc teraz .... muszę odfajkować po kolei wszystkie wpisy na jego kartce i życzyc sobie samej "miłego dnia"...ewntualnie włączę komórkę , tam jest zawsze na powitanie "witaj kochanie..."...tylko to trochę takie wymuszone, cóż czasami trzeba karmić się fikcją....

aqila : :
wrz 18 2002 robię dziś ,co chcę;)
Komentarze: 4

Pierwszy łyk,... ummm, przyjemne ciepło rozlało się po wnętrzu ciała... jak przyjemnie, coraz przyjemniej... hmm,uczucie na granicy podniecenia...
Eskspetymentalna mikstura w wielkim glinianym kubku - zaparzona mocna herbata z torebką mięty, setka rumu rodem z Puerto Rico (prezent wakacyjny), trochę białej słodyczy do smaku i ...jest to ,co wywołuje we mnie tak ekscytujące uczucie, rozgrzewa myśli, budzi wspomnienia pełne słońca...

Drugi łyk... mieszanka odmienności...chłodząca podniebienie mięta , grzejący rum.... współgrają we mnie jak kochankowie. Ona ,prowokująco zimna piekność Północy, On palący połudnoiwą namiętnością..., herbata, neutralną pościelą w tle... cukier-katalizator-pozbawia ich wstydu, dopasowuje reakcje,.... łączy dwa odmienne tempetamenty...dwa światy...

Trzeci łyk... piekące lekko kropelki naprzemian chłodzą i grzeją język....usta już gorące, swobodne, lekko uśmiechnięte... błyszczące oczy.... cudowne rozluźnienie...jak bosko...:) Spod na wpółprzymkniętych powiek wracam do wspomnień, które we mnie płoną... Przesuwam wstecz film...i czuję już palące skórę słońce, smak słonej wody...delikatnie rozcierany dłonią olejek...kulistym, powolnym ruchem od stóp, przez uda, pośladki....plecy, aż do rozrzuconych bezbronnie ramion....

Kolejny łyk letniego już trunku....jest mi gorąco....włączam muzykę.... zrzucam nadmiar krępującego ruchy ubrania....tańczę....powolne delikatne ruchy, by nie zburzyć trwającej rozkoszy....tańczę, a we mnie kochają się mięta i rum....

aqila : :
wrz 18 2002 wczoraj:)
Komentarze: 4

Wczoraj wybrałam się do koleżanki na korki ze staty! Normalnie jedzie sie do niej 30 minut, mi zajęło to ponad godzinę (powrót jak wyżej), zabłądziłam i zwiedziłam przymusowo  całą , nienajpiękniejszą zresztą okolicę-wróciłam coś koło północy... M. nieco zaskoczona moim wyglądem, stwierdziła, że "wychudłam", zamiast docenić to, co sobą przedstawiałam;)), ale ona taka już jest, zawsze prosto z mostu i bez ogródek:).Kiedyś palnęła , że mam tapetę na twarzy, a za chwilę prosiła o radę jak zrobić tak subtelny makijaż:))) No, cóż powiedziałam, że trzeba mieć do tego wrodzony talent:) haha:)

Teraz siedzę w domku i mam mnóstwo wolnego czasu. Poszperam po necie, poszukam ofert pracy, pagagadulę z kimś pewnie, będę tworzyć swoją stronkę, (odkryłam w sobie nową pasję!), i bedę robić dzisiaj tylko to na co mam ochotę;)Postanowione!:) Pewnie jakieś bzdurne pomysły wpadną mi do głowy...zajrzę tu jeszcze dziś mój blogusiu:)))

 

aqila : :
wrz 18 2002 opijam sie;)
Komentarze: 1

szumi mi w glowie Redd`s:) od czasu diety nie piłam, teraz opijam jego rozpoczęcie pracy:),a co raz można:) cieszę się  ,bo nie będzie go rano w domu, pełny luzik! no i kasy więcej:) ... kończę ,bo znowu ciągnie mnie do łózka;))),że też mu jeszcze mało:), chyba powinnam ubierać mniej prowokujące stroje po domu....eh:)a zresztą....:))

aqila : :
wrz 15 2002 pewien incydent
Komentarze: 2

Deszcz obudził wspomnienia, myślałam , że umarły już gdzieś we mnie, a tu niemiła niespodzianka, żyja...! 

 J. pewien incydent w moim życiu, spłynął mi na głowę dzisiaj wraz z tym wszechobecnym deszczem: Pamiętam jego mokre włosy, niedbale zarzucony płaszcz, coś tam zawiązane przy szyji, wytarte dzinsy, gruby wełniany swetr, który mu kupiłam, i ten wzrok zwalający z nóg. To było coś niesamowitego , tylko na mnie spojrzał.... a już byłam mokra.... Wyraźnie widziałam jego oczy, przypomniały mi się usta z lekko wydętą dolną wargą.... tak cudownie miękkie, gdy całował obejmował całe moje usta  i wciskał się języczkiem pozostawiając mnie bez tchu .... ach:) Przypomniałam sobie wieczory , gdy wtulona w jego ramiona słuchałam godzinami muzyki, leżeliśmy z zamkniętymi oczyma wtuleni w siebie i nic nie miało znaczenia, nie liczył się upływający czas, bo mieliśmy go tylko dla siebie .... Przypomniałam sobie noce ... i poranki, gdy budził mnie pocałunkiem.... wspólne wypady ze znajomymi na piwo do naszej ukochanej knajpki, nocne imprezy....wspomnienia wywołały radość;). Cieszę się ,że je mam ... nie bolą już , tylko sprawiają , że się zamyślam patrząc za okno z tajemniczym uśmiechem na twarzy.. ;))

aqila : :