Co mnie wprawilo wczoraj w dobry nastrój....cóż...dzisiaj niewielkie znaczenie juz ma..:))
Ot, kolejna mila pogawedka, zainteresowanie , parę komplementów...i karmie się tym , staje się mi niezbędne do życia...:(
Zaczynam zastanawiac sie nad wplywem netu na ludzi, szczególnie czata , czasamito dobra zabawa , luźna rozmowa, a czasami totakie "nieme wolanie o pomoc"..najprostszy sposób na powiedzenie tego , co boli, na bezwstydne wyrazenie swoich potrzeb i pragnień, bo przecież z drugiej strony nikt cię nie zna...zawsze możesz "wylączyć wtyczkę " jak cos pójdzie nie po twojej mysli , bez wyrzutów sumienia, bez późniejszych tumaczeń , to tez problem , takie uproszczanie stosunków miedzyludzkich...sprowadzanie do parteru...
czy na czacie mozna poznać ,wartosciowych ludzi ,czy można poznać kogoś w ogóle, tak naprawde ,nie...tam wszyscy ściemniaja, chcą być lepsi,ladniejsi, przystojniejsi, oryginalni , ciekawi, z super pracą ,kasą, możliwościami...
ćóż , zamyślilam się troszeczke...zupelnie niepotrzebnie i tak te moje rozważania na nic sie nikomu nie zdadzą :))
Cóż sie u mnie dzisiaj dzialo...no dzialo sie fantastycznie...cale nagromadzone podniecenie wybuchlo ze zdwojoną silą ..:))))), nie kochalam sie z mężem...lecz z wszystkimi moimi rozmówcami ....slyszalam szczępki rozmów, szepty..czule slowa, czsami mocne, podniecające...delikatne i wulgarne...szumialo mi w glowie...bylam nie wtym swiecie...i to ...nie bylam ja...on takiej mnie ni znal...
ide spac myslac o tym co nieosiągalne...
"..nikt jej wczesniej nie pytal: co czjesz, kiedy pęcznieje tampon od krwi w Tobie..?" cyt.s.w.s.