Komentarze: 2
...może jednak potrzebuję czegoś innego, może mylą mi się pojecia, może uzurpuję sobie prawo także do milości, chcąc tylko przyjazni , może łączą mi się te dwa pojęcia... może tak jednak nie do końca siebie rozumię...:)
...może jednak potrzebuję czegoś innego, może mylą mi się pojecia, może uzurpuję sobie prawo także do milości, chcąc tylko przyjazni , może łączą mi się te dwa pojęcia... może tak jednak nie do końca siebie rozumię...:)
...niedawno pomyślałam o facecie za kasę, z agencji, z gatunku takich , którzy przychodzą na wieczory"panieńskie", byłam kiedyś na takim:)) Robisz z nim co chcesz....chcesz wiecej...nie ma sprawy...dopłacisz bedziesz mieć..:)) Pieniądz rządzi światem ;) . Pomyślalam ,że w gruncie rzeczy to same plusy: nie zakocha się, nie będzie wydzwaniał, zrobi co zechcę ,przyjdzie, kiedy zechcę, zawsze pachnący ,zadbany...i nie bedzie pytał jak mi minął dzień, tylko jakie są moje potrzeby...
Pomyślalam tak sobie...i nagle dotarła do mnie bolesna myśl....zrozumiałam ,czego potrzebuję tak naprawdę, co kryje się za tak idiotycznymi przemyśleniami.
Po prostu PORZEBUJĘ PRZYJACIELA, bezinteresownego, bez seksu, akceptującego mnie taką ,jaka jestem...ze wszystkim co posiadam:), potrzebuję tych kilku słów choćby na GG : "cześć, kotku jak mija dzień..", czasami pomocy, rozmowy...o czymkolwiek...nie ma dla mnie tematów tabu...choćby sporadyczne kontakty, ale sama świadomość ,że ktos taki jest - wystarczy.
I musiałam napisać w tym blogu tyle kilobajtów tekstu, żeby to zrozumieć...? Ale warto było.
Mój Alfabet : A - jak analiza(siebie);))
nie potrafię podjąc decyzji..."odchodzi sie do kogoś, pamietaj.." .nie chcę być sama, boję się...ale nie mam też siły na jakikolwiek związek, nawet nie chcę..chcę odpocząć..wyjechać choć na kilka dni , sama...potrzebuję rozrywki, oderwania się od codzienności.....ehh, marzenia.:) od jutra przez kolejne 10 dni-sesja, uczę się ,ale myślami jestem daleko stąd....
Parę dni temu , urodzinki Małej...wspomnienia, radość, przyszli rodzice...a ja zapomniałam kupić świeczek na tort...po prostu nie przyszło mi to do głowy....impreza skończyla się wyjściem z hukiem drzwi mojego męża...teściowa wkurzyła go tekstami o pracy....że nie szuka...nie wykazuje dobrej woli...a on też po prostu nie ma siły....siedziałam potem i robiłam dobrą minę do złej gry, ja-dyplomatka...potrafię niestety znaleźć się w każdej sytuacji, zachować zimną krew, stłumić emocje..., gdy wyszli, poryczałam się, rozmawiałam godzinę z koleżanką przez telefon...pomogło:))
Teraz trzeba odwołać wspólny wyjazd nad morze...powiedzieć tacie, że się nie spotkamy, bo ..tak wyszło...sorry...pojadę tam tylko odebrać Małą, sama...
chodzę po domu w stroju kąpielowym, taki upał....uff, nawet teraz ,wieczorem...
wzięłam kolejny prysznic...ach, ile bym dała by mieć w ogrodzie basen i móc zanurzyć się w przyjemnej, letniej wodzie, poczuć lekki chłód nocy....z kieliszkiem szampana na brzegu i świetnym facetem tuż obok, który rozcierałby palcem krople wody na mojej skórze w kółeczka, ...pod niebem pełnym gwiazd... mało jest takich nocy,te czerwcowe, letnie są wyjątkowe...pełne gorącej zmysłowości, drążą myśli , rozpalają zmysły................niedosyt nie pozwala zasnąć...:)