Komentarze: 2
Nie było mnie tu kilka dni... dla mnie to wieczność... a tu wszystko stanęło w miejscu. Kilka nowych notek, parę wiadomości od tych, którzy naprawdę o mnie myślą (Dziekuję Wam, miło było widzieć wyskakujace jedna po drugiej czerwone koperty..) Tylko od tych.... Pusta skrzynka mailowa i nawet niezmiennie ten sam obrazek na głównej stronie ..;)
A ja ...ja byłam na Bitwie...
...Olbrzymie pole zalane słońcem, niska wręcz stepowa roślinność. Na skraju las.Tam, w jego cieniu słychać niecierpliwe pobrzekiwanie zbroi,ciche rżenie koni,czujących napływającą adrenalinę.
Pot cieknący spod przyłbic znużonych oczekiwaniem rycerzy, zalewa oczy pozbawiając ostrości widzenia. A ich oczy patrzą w jeden punkt za płaszczyzną pola, na drugą stronę lasu, gdzie pewnie schowane są wojska wroga, w tej samej potędze zgromadzone siły, a może znacznie większe, dysponujące miażdżącą siłą...Większym potencjałem, nowocześniejszymi rozwiązaniami...?
Lęk miota się w nich z wolą walki ...pragnieniem walki jako jedynym rozwiązaniem konfliktu, bo zawiodły negocjacje, więc wytoczono ciężkie wojska i pora stanąć twarzą w twarz....z Wrogiem.
Czekają na sygnał Wodza "Do boju...!"....
A w zaroślach lasu na przeciwko siedzi mała dziewczynka i nucąc piosenkę, plecie wianek z kaczeńców dla swojej mamy...