Jest upierdliwy, łazi za mną całymi dniami... zachodzi drogę, napiera... nie puszcza mnie, jest silniejszy ... na każdym kroku czuje jego łapska i gorący oddech na szyji... nie jestem przedmiotem, a on narusza granice mojej prywatności. Moge jedynie wulgarnie sie bronić... Ale jego to tylko rozbawia..."Odrobina perwersji, kochanie, dlaczego nie..." To pewnie moja wina... trzymam napalonego od miesiąca (ponad) samca w domu, nie szczędząc jego oczom swoich wdzieków, bo przecież nie bedę chodzic w kombinezonie! A to typowy facet... Nie ważne, że nie jesteśmy razem, że odchodzę.... Sex dla sportu. Czysta fizjologia.... Ja czystą fizjologię potrafię zdusić pomiędzy zębami i zadowolić się -jak to świetnie określiła Harley (porwę ci to maleńka!)- sexem "myself". On nie..... A jak nie zduszam.... to... nie, nie mogę kochać sie z kimś kogo nienawidzę!!! Zdeterminowany posunął się do propozycji zapłaty mi za nakręcenie filmu...., żeby potem mógł sobie ogladać. Stwiedziłam, że go nie stać...poza tym może zadowolić się archiwum. Snuł plany o upiciu mnie i dodaniu środków nasennych... Zaczynam sie bać... Powiedziałam, że dam mu kasę na panienkę ,byle dał mi spokój jeszcze tylko kilkanaście dni....Wczoraj wlazł do łazienki bez pukania i z tekstem, że mam wykorzystać okazję, bo kto mnie potem tak zadowoli jak on....wcisnął się do wanny.... popchnęłam go wylądował na posadzce i zwijając się z bólu ze skręconą kostką ponawiał swoje bezczelne propozycje... Lubię sex... ale nie z nim.... Z nim już nie potrafię, chociaż czasami trudno mi walczyć z własnymi potrzebami ....
nie potrafię traktować ludzi jak przedmioty ....