Komentarze: 5
Pachnąca, czyściutka, odstawiona, wygolona, zadbana w każdym calu poszłam by podnieść poczucie własnej wartości. Czy podniosłam? Tak...wcześniej parę pikantnych smsów w trakcie kursu, ot, zabawa...Nic wiecej...Potem intensywność oczekiwania wybuchnęła z potrojoną siłą i cała "impreza" była dość krótka...tylko zamknął drzwi...
Subtelna różnica, nie, ogromna różnica w sferze przeżyc emocjonalnych...kochając się kiedyś z Nim...czułam ,że daję całą siebie, każdą cząstkę ciała, czułam dreszcz w kazżdej komórce, wystarczył nawet dotyk, spojrzenie, bo kochałam. Dzisiaj czułam tylko przyjemność, która była raczej reakcją ciała na zadawane bodźce, zaplanowaną przyjemnością, nastawiałam się na nią i była...ale żadnego drżenia w żołądku, żadnych emocji, które czułam wtedy...Nic z TYCH cudownych, wspaniałych, omdlewajacych przeżyć...Cóż, jest czas na miłośc(był)i jest czas na sex(?)...Wszystko ma w życiu swoje miejsce...w moim życiu te miejsca obieram wysoce nieodpowiadnio, nieodpowiednio do czasu i osób...
Tak...mała, subtelna różnica...ale jednak...dwa światy...dwie odległe planety...
Nie czuję NIC...choć piszę:
"masz ochotę na replay...?"
Niestety, nie byłam jedyna...
Mam kaca moralnego...
Ileż można z pełną świadomością i uśmiechem na ustach wchodzić w ogień, będąc tak "łatwopalną"?