zapiski z wakacji nr 1
Komentarze: 7
Ta kawa z cieplym kozim mlekiem chyba mnie dobije :)) i do o tego dieta powakacyjna skręca mi wnętrzności...ochydztwo w torebkach i jak tu przeżyć cały dzień? No ale jak się wchrzaniało pizzę, kebaby,lody, gofry,rybki wszelkiego gatunku ,to teraz trzeba cierpiec:)) Ale ... nevermind jest O.K.
zapiski z wakacji...nr 1
bywalo różnie, przeważnie impreza za imprezą ,piwa mam tyle w sobie , że starczy mi na rok:)
Przyjechał znajomy rodziców zza wielkiej wody, fajny gość na totalnym luzie,ok. 40 latek, styl życia jaki prowadził przez ostanie 20 lat pozostawił na nim swoje piętno. , bez zahamowań, lubię takich , bo nie muszę kontrolować swoich wypowiedzi, więc gadaliśmy i bawiliśmy się świetnie,.Facecik z odległego kontynentu odbierał na tych samych falach co ja. Oboje docenialismy walory stringów:)) ha,ha, w ogóle żartowalismy i rozmawialismy jak starzy znajomi o potrzebach płci , o Froidzie, o życiu .... dopóki nie wtrąciła się mama lekko zszokowana miomi tekstami, ...no tak, imprezki ze starymi to poroniony pomysł , ale tak się złożyło.... chciała nieudolnie narzucić cenzurke na moje wypowiedzi , narazie rzucała mi tylko studzące spojrzenia........ w końcu oskarżona o wszystko, co najgorsze pozwolilam sobie spierdolić imprezkę, spasowałam , siedziałam cicho zapatrzona w plastikowy kubek z drinkiem. Chciałam do domu. To nie moj świat , nie moi ludzie, tu nie mogę być sobą , tylko czasami o tym zapominam i stąd tyle rozczarowań i bólu....
Moja ciotka, rozrywkowa kobietka, straciła męża juz... dawno temu....patrzyłam na nią , robiła słodkie oczy do faceta zza wielkiej wody, każdym gestem i spojrzeniem dawała znać, że gdyby tylko chciał... to tak niewiele trzeba....patrzałam i myślałam , że może za kilkanaście lat będę taka jak ona..... takie mysli przychodzą pod koniec zdeptanej w zarodku imprezy.
On poszedł odprowadzić gościa do domu i nie wracał 3h, choć to obok....Nagle pomyslalam , że może poszli się kąpać, a jest noc, niezłe fale na morzu i przez umysł przyćmiony nieco ,przeszyła mi mysl..."a może on się utopił..."? Mógłby się utopić, ile spraw było by wtedy prostrzych.... i w tym momencie poczułam dziwną ulgę, zdałam sobie sprawę , że nie byłoby mi przykro....odetchnęłam głębiej....
On wrócił...słodko chrapie, pogłaskał małą po glowie , a ja czuję się winna.....
Dwa dni siedziałam w pokoju, na morzu sztorm... meczyłam statystykę przeplataną opowiadaniami Hemingway`a i rachunkowością. Statystyka sprowadzała na ziemię matematycznym ujeciem zjawisk, Hemingway w ramach "odhamiania" miał pełnić rolę watpliwej rozrywki i kontaktu ze sztuką, a w gruncie rzeczy jego opowiadania były dołujące jak nic, szkoda ,że w pobliskiej bibliotece nie trafilam na Chmielewską, jej książki są jak chłodny prysznic w upalny dzień... ale tu przypadł mi Hemingway, Zasady Pisowni Polskiej , Encyklopedia Wydarzeń 1989/90, Najczęstsze defekty silników spalinowych i Kodeks Cywilny:))) .... W końcu Hemingway popełnił samobójstwo i tak doszłam do końca jego opowiadań:)).....Chcę do domu.....
Dodaj komentarz