Popierdolony świat, dokladnie tak...co ja tutaj robię??? Może lepiej znajde sobie jakąś inną planetę, inną rodzinę ,inną tożsamość, inne cialo i inną duszę...po cholere się tu bląkam?? czy ja jestem komuś do szczęscia potrzebna..nie...nie jestem, do nieszcęścia też nie...
zaliczylam egzamin,tak myślę poszlo mi nieźle...winko na te okazję się chlodzi ,zresztą osobiście zakupione ,a ja siedzę sama jak palec i wale w te klawisze z furią...(chyba czeka mnie nowy wydatek:)).Moja sznowna rodzinka wypoczywa wlaśnie nad wodą w szampańskich humorkach i wrócą dopiero za 2h. I co? I co mam do cholery począć??
Ktoś w "coments" napisal, że powinnam się przyzwyczić do tego , że nikogo wartościowego w necie nie znajdę, ma rację ;)) splawilam tego gościa bez kulturki i nie zamierzam szukać nowych znajomości, za dużo mnie to kosztuje...niech będzie jak sila wyższa chce!!! Będę przykladną żonką(he,he..) i nawet jak nieszczęśliwą to wiecznie i wiernie(he,heee:)) stojącą przy mężu (śmieszy mnie to ,co piszę..ogromnie..:))), i nawet jak niezaspokojoną i nawet jak pragnącą milości i...czulości i....i nawet...zawsze...wiecej nic tu nie napiszę...kończę moją przygodę z netem , trwala ponad miesiąc, ale za to byla bardzo excytująca, tak...po namyśle to dobre okreslenie...Ten czas byl dokumentnie nim wypelniony, i czas i ja...zresztą pisalam. Teraz wlączam luzik, eh..co ja piszę ,czyzby???? zobaczymy:)) i... z....górki
....will I come back??? may be tonight with a glass of wine, may be...never mind...:))