Komentarze: 9
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 |
Odbija się echem od ścian-WSPOMNIENIE
tańczy na tafli porannej kawy- WSPOMNIENIE
pokrywa kożuchem jaskrawą codzienność-WSPOMNIENIE
nie zniszczę go, nie ucieknę, kocham -WSPOMNIENIE....
Coraz częściej miewam "dziwne sny" z pogranicza thillerów erotycznych, czasami mocno zaawansowanych w formie i treści, a jednak zbyt tajemniczych, by można byłoby nazwać je po prostu snami erotycznymi...Budząc się pod reką mam jedynie namiastkę wszystkich wcześniejszych przeżyć i nie otwierając oczu trochę już na jawie brnę dalej...otwieram oczy, sen pryska wraz z zaspokojoną namietnością...
Coraz częściej odpływam w zakamarki wyobrażeń, nigdy nie jestem sobą gdy jestem z nim, momentami mam wrażenie "tłoku" w łóżku, szepczę czyjeś imię cichym aż do bólu szeptem, nie otwieram oczu, by obraz nie prysnął...Może dlatego we śnie w chińskiej knajpce potrafiłam patrzeć prosto w oczy i bez wysiłku poddawać się falom uniesień...
Może dlatego potrafiłam, bo to był On?
Sierpień zawsze tak na mnie wpływał jako miesiąc moich urodzin, zawsze kwitłam, piękniałam, miałam niespożyty potencjał i ochotę na szaleństwa. A teraz...?
Mam ochotę na mały romans... malutki, mikroskopijny, niezobowiązujący incydencik ... czy to źle?
Pora zastapić wspomnienia...nie, nie zastapić tylko otworzyć nowy dokument w pliku "Moje Życie"...a archiwum? zawsze można odświeżyć....z niekłamaną przyjemnością...Hm,...
maluje ,maluje , maluję...wciaż i bez końca. Ołówek do szkicowania przykleił mi sie wprost do dłoni, wszędzie pełno kartek, porozkładanych kopii obrazów gaugeina, cezane...szkicuję gotując, szkicuje w przerwie reklamowej, jezdżę z blokiem rysunkowym nawet nad wode...Szkicuje ludzi, pejzaże, martwe natury, nic juz z abstrakcjonizmu we mnie nie pozostało, niestety...Nie "czuje" abstrakcji. Ona towrzyszy zawsze zachwianiom mojego umysłu, jest nieodłaczna towarzyszka załamań nerwowych, dołków, ale nie tego nudnego spokoju, który mna zawładnął juz od miesiąca...dwóch...? Pracuje usilnie choć z nieukrywana pasją nad cieniami, kątami, grą swiateł, precyzja lini....wiernym odzwierciedleniem rzeczywistosci....Ale maluje i to mnie cieszy...Naprawdę, jestem..."nerwowo szczęsliwa na siłę..."-cholera psychiatra miałby niezły orzech do zgryzienia po takim stwierdzeniu pacjentki:)na szczęście dla wszelkich psychiatrów- nią nie jestem:))
Miałam sen z zakamarków wspomnień, sen raczej kulinarny z dominujacą dawką eotyzmu...w jedzeniu? nie, w sposobie jedzenia. Pamietałam go cały dzień...wykwintne orientalne potrawy na poddaszu chińskiej knajpki, konsumowane palcami, z absurdalną wręcz delektacją każdego kąska...z Nim... Każdy kawałek z lubością rozcierany po podniebieniu rozpalał wewnątrz żar podniecenia...to tak jakbym nabierała na koniuszek języka wprost z jego ust substancję orgazmotwórczą;)
Na poddaszu było upalnie, choć zachód słonca dawno juz minął. Czarująca chinka własnorecznie zagniatała ciasto tuż za moimi plecami. Siedzielismy na podlodze z każdym dotknieciem ust pozbawiajac się pomalutku ubrań...pamietam już jak przez mgłę jak odgarniał z twarzy włosy...jaka to twarz? Ciemne oczy...czarne krecone włosy, jeszcze czuję ich delikatne muśniecie na ramieniu...i jego przyspieszony oddech, ale tak niezwykle spokojny...spokojne były także jego płonace oczy, czule wymawiał słowa, dwa słowa... permanentne poządanie zawładnęło mną do konca...on mówił a mnie ogarniały fale przypływających uniesień...jedno po drugim, tak słodko, naturalnie i bezpiecznie, bez wysiłku, bez zamykania oczu...z pelna świadomoscią odczuć...Nie czulismy żadnego zażenowania wśród otaczajacych nas, nielicznych wprawdzie, ludzi. Wszyscy tonęli w nasilajacym się półmroku, byli nieważni ... chinka usmiechała sie lekko ze zrozumieniem, jakby znała tajemniczą zawartość swoich potraw...a może to nie jej magia?? Może to odwieczny magnetyzm ciał...? Przecież to się zdarza...
DLA CIEBIE ISTNIEJE TYLKO SEX, JAK DOSTANIESZ CO CHCESZ, ŚCIELESZ MI ŚWIAT RÓŻAMI...jesli nie, jestem twoim najwiekszym wrogiem...
Czuję momentami jakby moje ciało było "nie moje"...było obiektem pożądania "bez twarzy"
maluję sufit wyciągnięta do granic możliwości na drabinie...
Ty podciągasz mi koszulkę pod brodę i niezrecznie wiążesz supeł, patrzysz z lubością jak krople farby kapią na moje piersi, siadasz na tapczanie i zabawiasz się sam ze sobą...
(no coments)