Komentarze: 0
Rano ogarnąl mnie szal sprzatania!!! , wszystko latalo z furią po mieszkaniu razem ze mną:)), wyrzucalam co tylko wpadlo mi w ręce, byle pozbyć się tych wszystkich rzeczy, w ktore obroslam...i żebym tak konsekwentnie jedną szafkę , nie :)), naraz powyrzucalam ze wszystkich i pakowalam caly ten śmietnik do reklamówek, w sumie ok.7:)). Czulam się przy tym świetnie, zdobywalam dla siebie przestrzen życiową;))... i jakbym oczyszczala się od środka. W końcu opadlam z sil, ale odwalilam kawal dobrej roboty.
Nie musialam przy tym myśleć o tym , co ostatnio zajmuje mi umysl, to sprzatanie to byla po prostu UCIECZKA !!! I wyladoowanie nagromadzonej energii , a czasem frustracji. Ale juz wrócilam z tych wagarów:) Często rozladowuję napiecie poprzez ruch. Kiedyś mialam taki okres w życiu, że bez 3 h codziennego treningu nie moglam funkcjonować : silownia, aerobic, basen, joga, rower... i tak dzień w dzień, czasami nawet 5 h dziennie. To trwalo 2 lata, achhh....jaką mialam wtedy figurkę!!! ( to efekt uboczny wyladowywania tych frustracji:)))) Ale to bylo dawno, teraz mogę marzyć o wolnym czasie na choćby wypad na rower, tak...teraz by mi to się przydalo...rowerek, muzyczka na uszy,najlepiej ostre techno, albo jakiś Metal....i gnac przez siebie co sil , byle dalej od...siebie...byle dalej od swiata.
...czasami gdy jadę samochodem mimowolnie naciskam gaz mocniej i coraz mocniej...i czuję brak instynktu samozachowawczego...nie potrafię zwolnić, nie chcę, nie mam sily nacisnąć na hamulec...wyobrażam sobie ścianę przede mną i walę w nią rozpędzonym autem!!! ......odczuwam ulgę......zwalniam.