Najnowsze wpisy, strona 5


cze 24 2003 absolut....
Komentarze: 5

...trochę jak dziwka....
kreuję świat na podstawie własnych myśli, a one zbyt dziwne...
...więc trochę jak dziwka, a może marzycielka...zagubiona w szukaniu głębszych doznań...?
pytania retoryczne,i takie pozostaną...tak jak to, które mi ostatnio zadano:
"czy chaotyczne kombinacje efemerycznych pryncypiów są w stanie zdeterminować absolut...?"

aqila : :
cze 23 2003 wspomnienia...
Komentarze: 3

Czy rzeczywiście mi całkiem odwaliło? Starczy mały, maleńki dosłownie impulsik a robie bez zastanowienia głupoty.... Gdzie mój instynkt samozachowawczy? Myslę, że wszystko mi wolno, bo to tylko zycie, a ono minie, myslę , że wszystko mi wolno, żebym nie żałowała, gdy będę umierać, ze nie zrobiłam tylu rzeczy, że było mi wstyd, że zwracałam uwagę na to , co ktos sobie pomysli??? czasami tak myślę.... Myslę też, że wszyscy wiedzą , że jestem madrzejsza niz rzeczy, które robię, więc potraktuja to z przymruzeniem oka....Tak, myslę, ale czy oni też tak myslą??? I choc ostatnie posunięcie odbija sie kacem coraz mniej, to wiem jedno.... powinnam przestać, dośc zabawy..., a może tylko zmienić grę..?

Czasami wracaja wspomnienia ciepłe jak letni wiatr, lekko muskajace ścisnięte łzy szczęścia w gardle.... Lubie jak wracają, lubię uczucie, że tak kochałam to, co było, uczucie swiadczące o zdolności do kochania.....to takie wazne, potrafic kochać, po tylu latach jeszcze raz zapaść na tę cudowna chorobę z całym ogromem konsekwencji....to takie piekne, dlatego kocham wspomnienia o Nim, kocham chwiile gdy wracają i znienacka dopadają wyposzczone wnetrze duszy, kilka głebszych oddechów i ten usmiech, który zastyga na wargach jeszcze na długo...

aqila : :
cze 10 2003 samo zycie...
Komentarze: 8

Pochłonęła mnie nauka i nie żebym miała coś przeciwko temu, chęć zgłebiania wiedzy przypływa do mnie okresowo i wykorzystuję to na maksa, a że jestem w trakcie sesji, więc przełożenie na wyniki powinno być jedynie formalnością....
Satysfakcja?Tak, zdecydowanie tak.
Odsuwam od siebie świadomość ,że na niewiele te studia mi się przydadzą. Pracy i tak tu nie ma, wysyłam oferty i żadnego odzewu...W portfelu pustka od 3 dni, mała na szczęście je w przedszkolu, ale po południu-gleba... zaległe czesne, rachunek za prąd, telefon, czynsz, kablówkę, no i przedszkole...W baku pustki, jeżdżę rowerem...Na zakupy ledwo starczaja pieniądze ze sprzedanych rzeczy w komisie (rowerek, leżak, fotelik....)
Do tego kłopoty ze zdrowiem...gruźliczy kaszel męczy mnie od miesiąca, nie pójdę do lekarza, bo da mi na pewno receptę, i co z tego skoro i tak jej nie wykupię...
zasiłek ok. 20 czerwca i już rozplanowany na zadłużenia....
Czy się martwie? Nie, tylko przykro mi, gdy mała prosi o danonka, a ja nie mogę jej kupić...za niedługo ma urodziny:(

aqila : :
maj 28 2003 Ticket to the Moon
Komentarze: 8

Poszedł po kolejne piwo mrucząc przekleństwa pod nosem. Ja pociągnęłam łyk z butelki i zaczęłam szkicować portret dziecka-forma odreagowania na chujnię wokół nas...Dostaliśmy karę, jak na nasze możliwości finansowe, dość sporą...I to jeszcze dziś, kiedy mam dzień do płaczu, wszystko mnie rozczula...łzy siedzą ściśniete w gardle.
Znowu tracę poczucie tożsamości...nie czuję się kobietą...nie czuje się nikim. Mam wrażenie, nieodparte wrażenie, że jestem beznadziejna, brzydka, za gruba, aseksowna, nieatrakcyjna, niezbyt inteligentna, nieprzebojowa, nieutalentowana...niezauważalna...nijaka...
Siedzę nad szkicem portretu i myślę o zapachu bakaliowej babki w bordowej kuchni...o potrzebie ucieczki od rzeczywistości...o potrzebie choć na chwilę opuszczenia tego "realnego świata"...
Ale nie mam gdzie pójść...nie mam nawet z kim się pieprzyć...(o czym ja myślę..??)...Ale to pomaga, naprawde pomaga...jak tamta niedziela, wiosenna niedziela, gdy jadąc taksówką obserwowałam walkę słońca ze śniegiem, i tamta brama, gdzie stukot moich obcasów kruszył magiczną ciszę wilgotnej sieni...Jedno małe szaleństwo, a dało siłę na tyle dni...Tak, jedno małe oderwanie...ucieczka w fantazję...w bajkę...w nierealność...w ulotną chwilę...w ponadczasowość...poza ciasne granice...poza nawiasy moralności...poza ramy zasad...Tylko chwila wyrwana życiu...tylko jedna chwila...kilka godzin...wydartych jak ze snu...Tylko to, proszę...I nic tu nie pomoże...Nie, tu nie chodzi o właściciela bordowej kuchni...Tu nie chodzi o nikogo...Chodzi o kogokolwiek, chodzi o człowieka...o to, by było nas dwoje...i byśmy, któregoś poranka na chwilę ukradli niebu gasnący księżyc...

 

aqila : :
maj 28 2003 Karminowy erotyk
Komentarze: 0

 

Miał ciemną koszulę, głos gasnącego dnia...
Jego zapach napełniał krwią kielichy piersi...
Wzrok był jak wulkan u wezgłowia łoża...
Dotyk-ogniem drażniącym końcówki nerwów...

Czerwień, karminowa czerwień pościeli...
Kruchość rozłożonych poddańczo ramion...
Wycięta jak z papieru płaszczyzna ciała
i ciężkość oddechu, pachnącego zmierzchem
pełnym woni egzotycznych kwiatów...

Ciężkość zapachu zapadająca w płuca
w dusznym stężeniu upalnego wieczoru,
cudowna ciężkość przygniatająca do podłoża
zapachem...ciepłem...wilgocią...

aqila : :