sie 23 2002

Woda Miłości


Komentarze: 6

.............Był kiedyś taki wiersz,  przy którego czytaniu każdowrazowo płakałam, lecz czytałam dalej przez łzy, jest trochę przydługi_ chyba go tu nie wkleję. Odgrzebałam go ostatnio w swoim starym, tradycyjnym pamiętniku i przeczytałam  oczekując tamtego dawnego wzruszenia i tamtych łez , a tu nic , piękna poezja, parę wspomnień i ... nic poza tym. Pustka .... Poczułam żal , że wszystko przemija , nawet to, co myśleliśmy , że bedzie trwało wiecznie, że jest niezniszczalne i .... to nie tylko miłość do bajek, czy sentyment do zużytej, pluszowej zabawki ... wszystko mija, my się zmieniamy,  tracimy coś cennego,  wkładamy serce w coraz to nowe sprawy, odkrywamy nowe, nieznane pokłady emocji. Czasami coś zostaje z dawnych lat, czasami zakręci się łza w oku , ale coraz rzadziej ...

...............Pamiętam swoją Wielką Miłość, po której pozostał tylko popiół i zgliszcza ... Wtedy wypełniła mi świat po brzegi ,nie, Ona przesłoniła mi świat ..  nie mogłabym bez niej żyć ... była dniem, nocą, światłem , pokarmem, wodą ....była Życiem. Chyba nikt tak nie kochał, bo ja jak zwykle we wszystko, weszłam w nią po czubek głowy, utopiłam się i tak zatopiona w Wodzie Miłości trwałam wiele lat ....spodobała  mi się ta kraina, ciemne zakamarki w zatopionych konarach, słoneczne połacie zmarszczonego  piasku, wyścielane aksamitem podwodnych roślin łoża namiętności .... cicho...  bezpiecznie ... falowałam wraz z wodą , pozwoliłam jej unosić mnie z nurtem i chronić przed sztormem w jej niezgłębionych przestrzeniach .... oddana całkowicie jej woli ...

......w końcu .... wyciagnięto mnie z Wody Miłości , osuszono, ciężko złapałam oddech , wyplułam resztki wodorośli ...  ....ale zaszły we mnie zmiany ... nie potrafię już żyć na lądzie, przeszkadzają mi dłonio-płetwy, dusi mnie wdychane w skrzelo-płuca powietrze, gładką powłokę ciała pali słońce ... 

Błagam , wrzućcie mnie do wody !!!!

aqila : :
24 sierpnia 2002, 17:29
marchewkowe pole, rosnie wokol mnie, w marchewkowym polu jak warzywo tkwie... wszystko sie moze zdazyc... papa
Porcelana
23 sierpnia 2002, 17:20
Nie rozpamiętuj tego, co było, bo nie wróci. Nie szukaj wzruszeń, które tylko Ci sprawią ból (choćby były nimi najpiękniejsze wspomnienia), rozgrzebią stare rany. A Ty chcesz rozdrapywać, szarpać, odnawiać to, co stare, zabliźnione (jak się okazało) - i nie chce już krwawić. Jedyne co możesz teraz zrobić to rzucić wszystko, zabrać różdżkę i wyruszyć na poszukiwanie Wody!
23 sierpnia 2002, 16:41
CzfoOrcia zgadzam sie:)
CzfoOrCia
23 sierpnia 2002, 16:19
Hmm ... siedze na tym "blogowisku" od dość nie dawna ... jakis czas temu trafilam na twoj blog. Przeczytalam najnowsze notki ... pozniej zaczelam od poczatku. Jestes niesamowita ... twoja szczerosc ,sposob pisania ... Mam nadzieje ,że ktoś w niedługim czasie sprawi ,że znów poczujesz się szczęśliwa ... bo z pewnością na to zasługujesz.
23 sierpnia 2002, 16:05
Ja się odniosę do pierwszego fragmentu twojego bloga. Nie ma sensu rozwodzić się nad tym, że coś co kiedyś tak wiele dla Ciebie znaczyło teraz jest już najwyżej sentymentalną mrzonką. Na tym własnie polega nasza specyfika, że wciąż się zmieniamy i z biegiem lat w tych samych tekstach odkrywamy coś zupełnie innego. Inaczej wyobrażamy sobie miłość, szczęście, poczucie spełnienia, ale ważne by nigdy samemu sobie nie zaprzeczyć nie bać się otwarcia na to co nowe i nieznane i wreszcie odnaleźć w tym wszystkim sens...
23 sierpnia 2002, 14:59
Kiedy zobaczyłem nagłówek to myślałem, że napiszesz o tym jak szampan działa na kobiety :) Ale tak powaznie: zgadzam się z tym co napisałaś o przemijaniu, wkładaniu serca w coraz to nowe sprawy. Ale wiesz co? Fenomen serca polega na na Jego wieczności, na tym, że nigdy nie wyczerpią Mu się pokłady. Dlatego mogę Ci zagwarantować, że jeszcze znajdziesz się w tej wodzie.

Dodaj komentarz