kwi 14 2002

sex on line


Komentarze: 2

jak to nazwać, że przeszam inicjacje , że ktoś mnie "rozdziewiczyl"??:))

Dalam sie namówic na sex...bez seksu, nie wiem jak to nazwać, to nawet cos innego niż sex przez telefon, tu sie nawet nie mówi, tylko rytm wstukiwania, przeplatające sie szybko  teksty, drżące palce na klawiaturze, świadczą o tym, jak daleko zaszly rzeczy........, o zaangażowaniu, o przeżywanych emocjach.........

Jedno tylko zastanawia, dlaczego faceci ,którzy z zalożenia po to tam przychodzą, pytaja o męża ,dzieci.....i nie zdziwilabym się , ze o stan posiadania takze, choc tak sie nie zdarzylo, moze mam jeszcze zbyt male doswiadczenie. ha,ha.. 

Ogólnie jestem pod wrażeniem, myślę, że napewno kiedyś to powtorzę.

może juz niedl...uugo:)))

aqila : :
Rob
16 kwietnia 2002, 00:00
Hmn..Nie oczekuj po takim netowym kontakcie jakiś fajerwerków rozkoszy. Owszem jest to pasjonujące i ekscytujące bo nowe doświadczenie ale czy wzbogaca Cię? Ot kolejny kamyczek na szaniec doswiadczeń. A te masochistyczne pytania o dzieci i męża? Co on oczekuje? Że rzucisz mu się w ramiona bop biegle stuka po klawiaturze zajadając kanapkę przygotowaną przez mamusię. Ale bywa.. Rob
16 kwietnia 2002, 00:00
Sex on line.... intrygujaca sprawa. Jest to skuteczny sposób na nudę.. Prawda ze jest to escytujace w pewnym stopniu i z pewnego punktu widzenia, jednak niewiele to wnosi w człowieka. Jedyna pozytywna sprawa tego zjawiska jest cwiczenie wyobrazni i chyba nic pozatym.

Dodaj komentarz