Pek kluczy do nikąd
Komentarze: 3
Po raz ostatni właczyłam system alarmowy na wszelki wypadek zmieniajac kod. Pek kluczy pozostał w ręku, nie muszę go oddawać, bedę przecież przychodzić tu podlewać kwiatki, gdy ona znowu wyjedzie. Mój azyl? nie, azyl to nie miejsce, azyl to cos w nas, co potrafimy sobie stworzyć, to nikła umiejetnośc nie kazdemu dana, to ciało w ciele , to dusza w duszy...
Co jest wazne? To, że tak naprawdę to zwyciężamy , nie tracąc wiary w zwycięstwo, dorastamy zawsze w odpowiednim momencie, ważne jest to ,by byc odpowiedzialnym i nosić tę odpowiedzialnośc przez całe życie w sobie. Trzeba miec jakies wartości, idee, sprawy warte poświeceń, by docenić wazność dawania siebie, jako wartośc najwyzszą...
Tak naprawde jesteśmy tacy, jakimi odbija nas lustro źrenic innych ludzi. To oni kreują naszą wartość, to dzieki nim ją podnosimy, a im wyżej siega tym trudniej , wręcz niemożliwie ją znacznie obniżyć. Niewspółmierna jest siła podnoszenia do jej odwrotności...
To czyni nas silnymi, a nie nasze przekonanie o własnej wartości. to przekonanie może jedynie rzutować na 'fałszywe" postrzeganie nas, wręcz wymuszone, a więc nie do końca odzwierciedlające nasza doskonałość, a także jej brak...
Pęk kluczy rzucony niedbale na stertę reklamówek w kuchni nie miał już symbolu, jak kiedyś, nie musiałam juz go chować, by ktos nie użył go "przeciwko mnie", nie stanowił nic, był tylko kawałkiem precyzyjnie oszlifowanych kawałków metalu, majacych wprawdzie wielce użyteczną wartość, lecz nie dla mnie...już nie...Uzyje go idąc podlewać kwiatki, gdy ona znowu wyjedzie, w miejscu, gdzie dawno już rozwiał sie zapach moich perfum, gdzie zatarte zostały do cna odciski mojej samotności, gdzie wysprzatane i wypolerowane wnetrza miotanej emocjami duszy pokryły się patyną czasu i jakiejś trudno uchwytnej, ale jednak - dorosłości....będę ją podlewać...
pozdrawiam, Dojrzała słoncem lata i zapachem arbuza
Aqila
Dodaj komentarz