wrz 04 2002

Martin Eden


Komentarze: 3

"Martin Eden" Jacka Londona ... zakończenie wzbudzajace we mnie podziw dla bohatera i łzy  , teraz znoszę bez reakcji, ot... proza, piekna proza, może odrobina zastanowienia nad wolą życia w człowieku, instynktem samoobrony, ale czymże ona jest w porównaniu z pragnieniem śmierci?...To drugie zwyciężyło!..... a że London tak jak Hemingway popełnił samobójstwo i to kolejna książka , która mi wpadła w ręce w tak krótkim czasie ... to zbieg okoliczności.Po prostu rozumiem ludzi "na krawędzi", czuję to ,co piszą, przemawia to do mnie ... 

Świadomie sięgnęłam po tę książkę i przeczytałam tylko zakończenie ... świadomie odkopałam tamten wiersz ... bo chciałam sprawdzić , co zostało ze mnie "tamtej" ... i wiem już , że nie zostało nic... Zmienili mnie , zasypali tonami związków chemicznych ... krążą mi we krwi zamiast wzruszeń , zamiast MNIE ... już siebie nie odnajdę i TY też mnie już nie znajdziesz , choć wiem , że po to tu zaglądasz...

pusta.. wydrelowana.. wisienka..

"proszę... obudź we mnie MNIE"!

aqila : :
eNeN
04 września 2002, 15:37
Mówiliśmy o byciu sobą. Nie o tym, jaki ktoś jest. Dobry, czy zły. Chyba mało jest ludzi z gruntu złych. To tylko okoliczności. A Ty do tych drugich nie należysz. Więc nie mów, że nie nadajesz się na wzorzec.
04 września 2002, 15:30
eNeN, ja nie nadaję się na wzorzec...chyba,że zmienności;)
eNeN
04 września 2002, 15:21
Zaglądam. Szukam. Także ja. Wszystkie nasze oblicza. Te, które chciałbym pokazać wszystkim. I te których ja sam boję się wspomnieć. I stale mam nadzieję, że znajdę Cię. Taką jaka jesteś. Bo wiem, jak można być zmienionym. Bo nadzieja nie daje się łatwo zabić. Bo chciałbym znaleźć w życiu moim choć jedną osobę, która jest sobą. I pokazać ją innym. I mieć wzorzec dla siebie....

Dodaj komentarz